Metamorfozy IV
a tu po sterylizacji
Buba ma siÄ bardzo dobrze. Jest wesoĹa i biega jak Ĺşrebak. Nadal chodzi za mnÄ
wszÄdzie, ale juĹź nie podrywa siÄ jak chodzÄ po pokoju. Ĺpi w ĹóĹźku i siedzi na fotelu - zresztÄ
jak pozostaĹe (trochÄ to niewychowawcze....ale miĹe). Jest Ĺwietnym stróĹźem.
Dobrze trzyma siÄ na spacerach po polach, nie odbiega daleko. Ostatnio chciaĹa zaaportowaÄ mi kaczkÄ, która chodziĹa samopas po wsi (wyszarpnÄĹa siÄ z obroĹźy - w koĹcu to prawie wyĹźeĹ...hi, hi). MiĹoĹci i przytulania jej nie brakuje. Pozdrawiam wszystkich. M.K.
ZapomniaĹam dodaÄ Ĺźe zawsze jak coĹ wsadzÄ w ogródku to Buba chodzi za mnÄ
i wykopuje....ma szczÄĹcie Ĺźe trafiĹa na takÄ
wariatkÄ jak ja!
SARA i MYSZA mieszkajÄ w Mosinie, tu na wycieczce w górach
PrzesyĹam obiecane zdjÄcia Kamy. Nie sÄ udane - ale zrobienie Kamie zdjÄcia jest moĹźliwe tylko w dwóch sytuacjach; jak baaaardzo gĹÄboko Ĺpi i jest wyjÄ tkowo zmÄczona lub gdy przypadkowo ma siÄ aparat akurat w rÄce. W kaĹźdym innym przypadku kiedy idziemy po aparat Kama biegnie za nami i jest zbyt ruchliwa Ĺźeby uchwyciÄ jÄ na zdjÄciu. Kama doskonale dogadujÄ siÄ z psami i kotami, chociaĹź bardzo pilnuje hierarchii w stadzie - koty sÄ zdecydowanie na koĹcu ĹaĹcucha. Natomiast konie uznaĹa za zdecydowanie wrogi gatunek - i z niewielkim dotÄ d skutkiem próbuje je odgoniÄ. Jest grzeczna, nie brudzi w domu, bardzo szybko siÄ uczy - za wyjÄ tkiem spania w ĹóĹźku - ale tu trochÄ udaje, Ĺźe zapomniaĹa, Ĺźe to nie jest jej legowisko i tak przypadkiem tu przysnÄĹa korzystajÄ c z naszej nieuwagi. Nie jest wybredna, ale teĹź jedzenie nie wywoĹuje u niej przesadnej radoĹci. Jest wyjÄ tkowo czujna, kaĹźdy szmer uznaje za niepokojÄ cy sygnaĹ i przybiega nas ostrzec - zazwyczaj o tym, Ĺźe kot zmieniĹ fotel na którym sypia. Na spacery chodzi zupeĹnie luzem - wraca na zawoĹanie i sama pilnuje odlegĹoĹci od nas, nawet nie przesadnie wygórowanej. Lubi przebywaÄ na dworze, czÄsto chce wychodziÄ na dwór albo posiedzieÄ na podwórku - przemieszcza siÄ wtedy bez przerwy, ale tylko przed domem i nigdzie nie oddala, pod warunkiem, Ĺźe my w tym czasie grzecznie siedzimy w domu. Opcja odwrotna nie wchodzi w grÄ. Kama skacze na parapety i chce iĹÄ lub jechaÄ z nami. Ja na szczÄĹcie pracuje na póĹ etatu, wiÄc pies nie jest za dĹugo sam. Zostaje albo w domu (na parapetach i tak nie zostaĹy juĹź caĹe doniczki) albo w kojcu z reszta naszych czworonogów. Dla Kamy nie ma pĹotu nie do pokonania - rozgryza siatkÄ, wpycha siÄ w szpary - próbuje biec za samochodem. Mamy nadziejÄ, Ĺźe jak trochÄ bardziej nam zaufa, to uwierzy za zawsze ktoĹ wróci i nie trzeba urzÄ dzaÄ tak dramatycznych poĹcigów. Kama uwielbia jazdÄ samochodem - trochÄ marudzi, Ĺźe dla wszystkich trzech psów jest na tylnej kanapie maĹo miejsca, wiÄc przesiada siÄ na póĹkÄ i patrzy na resztÄ z góry. Jest uparta ale z umiarem, bystra, szybko siÄ uczy, wyjÄ tkowo zwinna i energiczna. Karmimy ja trzykrotnie przez to ciÄ gĹe krÄcenie siÄ trochÄ schudĹa. Chodzi za nami dniem i nocÄ , krok w krok, ale w sumie, za swojego Pana wybraĹa Andrzeja....... CóĹź, Ĺźycie nie jest sprawiedliwe - to przecieĹź ja jÄ wyszukaĹam i wybraĹam......... Pozdrawiamy z Cichej Góry- Natalia, Andrzej & company.
Tedi doĹÄ szybko siÄ do nas przyzwyczaiĹ, choÄ pierwszÄ
noc spÄdziĹ na nieustannym przechadzaniu siÄ po mieszkaniu, efektem czego nastÄpny dzieĹ przespaĹ caĹy.
Przez pierwsze ok. dwóch tygodni byĹ czas poznawania siÄ oraz ustalania miÄdzy nami reguĹ – co wolno, co moĹźna czasami, a czego kategorycznie siÄ zabrania. I tu czekaĹo nas ogromne zaskoczenie, poniewaĹź Tedi w mig pojÄ
Ĺ wszystkie reguĹy – nawiasem mówiÄ
c cwana bestia z niego, bo niektóre – jak wylegiwanie siÄ na kanapie – potrafiĹ przeforsowaÄ na swojÄ
korzyĹÄ.
Ale nie wspomniaĹam skÄ
d zmiana imienia....otóĹź drogi nasz pies nie reagowaĹ zbytnio gdy tak do niego woĹaliĹmy, poza tym uznaliĹmy z mÄĹźem, Ĺźe zarówno dla niego jak i dla nas to nowy rozdziaĹ, wobec czego zmiana imienia to dobry pomysĹ. I tu pojawiĹ siÄ problem, bo kaĹźde z nas miaĹo swojÄ
wizjÄ. RozpoczÄliĹmy podawanie swoich propozycji i obserwowaliĹmy reakcje psa. Poruszenie pojawiĹo siÄ na imiÄ Lacky i tak juĹź zostaĹo:) Z biegiem czasu myĹlÄ, Ĺźe wybraĹ sobie trafne imiÄ;)
Tak wiÄc Lacky poznawaĹ coraz lepiej nas, nasz tryb Ĺźycia i przystosowywaĹ siÄ do wszystkiego bez sĹowa skargi :P Spacery z nim byĹy na poczÄ
tku nie lada wyzwaniem,niesamowicie ciÄ
gnÄ
Ĺ i szarpaĹ na smyczy, widaÄ byĹo, Ĺźe potrzebuje troszkÄ swobody i nawet smycz o dĹugoĹci 5 m nie byĹa w stanie speĹniÄ jego oczekiwaĹ. Po upĹywie ok. miesiÄ
ca Lacky dostaĹ od nas kredyt zaufania i po raz pierwszy mógĹ pobiegaÄ swobodnie. To byĹ dla nas szok!!! Nigdy nie widziaĹam takiej radoĹci u psa, biegaĹ jak szalony z takÄ
szybkoĹciÄ
, Ĺźe prawie nie dotykaĹ podĹoĹźa. I w sumie tak jest do tej pory. W weekend wyruszamy na pola i tam moĹźe wyhasaÄ siÄ do woli. W swoich wÄdrówkach jest bardzo niezaleĹźny i samodzielny, aĹź czasami przyprawia mnie to o irytacjÄ, bo kompletnie ignoruje moje nawoĹywania, aĹź nie sprawdzi kaĹźdy zakamarek i napotkanÄ
dziurÄ. ChoÄ z drugiej strony doskonale go rozumiem, kaĹźdy potrzebuje chwili swobody i wolnoĹci;)
Teraz juĹź Lucky w peĹni czuje siÄ czĹonkiem rodziny, wie Ĺźe to jest jego dom. Jest wspaniaĹym podróĹźnikiem, jazda samochodem nie sprawia mu Ĺźadnych problemów, w domu ma swoje ulubione miejsca do spania i swoje zabawki, nie psoci pod naszÄ
nieobecnoĹÄ ani nie haĹasuje. ZdawaĹoby siÄ ideaĹ! No niestety tak nie jest, jedyny problem to spacery z nim, gdyĹź jest bardzo agresywny w stosunku do innych psów, niestety Ĺźadnemu nie odpuĹci. MyĹlÄ, Ĺźe musi minÄ
Ä trochÄ wiÄcej czasu nim zobaczy, Ĺźe nie ma zagroĹźenia ze strony innych zwierzaków, albo po prostu z tego wyroĹnie. A do tego czasu niestety musi mÄczyÄ siÄ w kagaĹcu.
RozpisaĹam siÄ troszkÄ, choÄ nie ukrywam, Ĺźe mogĹabym jeszcze.......;)
Na zakoĹczenie powiem jeszcze, Ĺźe niesamowicie siÄ cieszymy z mÄĹźem, Ĺźe Lacky jest z nami, to musiaĹo byÄ przeznaczenie;D po prostu mieliĹmy szczÄĹcie!!!
BoĹźe Narodzenie.... decyzja zostaĹa podjÄta, tak, chce znów mieÄ psa. PoszĹam na wczeĹniejszÄ
emeryturÄ, bÄdÄ wiÄc miaĹa czas dla psiaka w domu. Intensywna narada z moja rodzina, suczka czy pies, duĹźy czy maĹy, szczeniak czy dorosĹy itd., itd. PrzemyĹlaĹam sprawÄ dobrze i... zaczÄĹam szukaÄ. Poprzez mojÄ
siostrÄ trafiĹam na stronÄ Fundacji DA i tam, znów za sprawÄ
mojej siostry, na WronkÄ (Winnie). Nie, wĹaĹciwie nie trafiĹam na niÄ
..., ja sie po prostu niÄ
zachwyciĹam... Jej oczy, sierĹÄ, opis, tak, wiem, trudno to opisaÄ, ale zachwyciĹam siÄ... PrzespaĹam noc, a nastÄpnego dnia wiedziaĹam juĹź na pewno... chce bardzo adoptowaÄ Winnie. No i siÄ zaczÄĹo krÄciÄ, w drugim tygodniu nowego roku zaadoptowaĹam psa, owszem, ale... Winnie byĹa jeszcze w Polsce, i wedĹug planu miaĹa przyjechaÄ dopiero w lutym do Holandii. Kurcze, jak dĹugo trzeba jeszcze czekaÄ. A ja trochÄ niecierpliwa z tego zaciekawienia....
Na szczÄĹcie zadzwoniĹ telefon, dzwoni Trudy: czy mogĹabyĹ odebraÄ Winnie w najbliĹźszÄ
sobotÄ (22 stycznia), zwolniĹo sie jedno miejsce w busiku. Tak, aleĹź oczywiĹcie. Zadowolona jak nie wiem co i peĹna oczekiwaĹ jadÄ w niedziele do Apeldoorn i... bus juĹź byĹ na miejscu, a Winnie juz “uwolniona” ze swojej klatki kenelowej i przekazana od razu mi. TrochÄ ogĹupiaĹa skakaĹa wokóĹ mnie i od razu poszĹyĹmy na krótki spacer. A potem krótkie poĹźegnanie i do domu... wygodnie w aucie wyglÄ
damy przez okno. Wszystko poszĹo wiÄc gĹadko....
Ale... nastÄpne 1,5 tygodnia byĹo trochÄ mniej Ĺatwe. Winnie dostaĹa imiÄ Yindie i przeszĹa kurs asymilacyjny. SiusiaÄ i robiÄ kupkÄ bardzo prosimy na dworze... Taaak, troszkÄ to trwaĹo, zanim to pojÄĹa :-). Nawet “przespaĹam” jednÄ
noc koĹo niej, Ĺźeby poczuĹa siÄ bezpieczniej. MoĹźe nie byĹo to wg reguĹ wĹaĹciwego postÄpowania, ale pomogĹo. Yindie nauczyĹa siÄ mi ufaÄ i znalazĹa swoje miejsce w domu. DziÄkuje Trudy czyli mojej majÄ
cej doĹwiadczenie z psami siostrze i córce, za wsparcie i porady w tym pierwszym tygodniu.
Tymczasem minÄĹo 6 tygodni i jesteĹmy bardzo zadowolone z siebie nawzajem. KaĹźdy dzieĹ przynosi krok do przodu, w odkrywaniu siebie, przyzwyczajaniu sie do mieszkania, do innych psów (w sÄ
siedztwie) i do tych wszystkich zapachów, do róĹźnych tras spacerowych itd., itd. Moja maĹa dzielna polska Yindie zadziwia mnie ciÄ
gle swoimi mÄ
drostkami i czasami kĹopocikami. Moje mieszkanie juz uznaĹa za swoje miejsce, swoja jamkÄ. Zostawanie w domu teĹź nie jest problemem, kilka razy piĹnie, ale potem czeka po prostu, aĹź wrócÄ, a ona dostanie swojÄ
nagrodÄ za pilnowanie domu. Spacerujemy sobie pysznie 4 razy dziennie i Yindie rozumie coraz lepiej holenderskie polecenia. No chyba Ĺźe do jej nosa dojdzie jakiĹ interesujÄ
cy zapach, wtedy w tempie lotu “leci” na swoich super krótkich nóĹźkach gdzieĹ wzdĹuĹź brzegu kanaĹku albo przez wysokie trawy. No to wtedy musze po prostu trochÄ zaczekaÄ na niÄ
.
Jaka ja jestem zadowolona z niej i jak dumna z nas, jest nam razem Ĺwietnie!!!!!
DziÄkujÄ DA, Trudy i wszystkim, którzy przyczynili sie do przyjazdu Yindie do Holandii!!!!
UcaĹowania od Cecile i Yindie