
Na fali ostatnich nieprzyjemnych telefonów ze strony kilku osób, które nie mogą, nie potrafią czy nie chcą zrozumieć naszej działalności, jestem zmuszona napisać kolejny już news na ten temat.
Krótkie wprowadzenie ….
Jesteśmy grupą osób, która działa na rzecz bezpańskich zwierząt w naszym mieście, prowadząc krotoszyński Oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Działa nas realnie 5 osób – w ramach umowy z Eko 7 prowadzimy krotoszyńskie schronisko, zatrudniając w nim 3 osoby. Poza tą działalnością przeprowadzamy interwencje, kierujemy sprawy o znęcanie nad zwierzętami do prokuratury, prowadzimy działalność edukacyjną. Wszystko to robimy w ramach wolontariatu, nie pobierając za to żadnego wynagrodzenia. Każdy z nas oczywiście pracuje zawodowo, co też oznacza, że pomagamy zwierzętom poza godzinami naszej pracy, w czasie wolnym, kosztem czasu spędzonego z rodziną. Nie mamy dosłownie ani jednego dnia wolnego od problemów związanych ze zwierzętami, które są pod naszą opieką lub tymi, które ratujemy z różnych sytuacji. Obecnie mamy na utrzymaniu ponad 90 psów i ponad 30 kotów.
Większość psów przebywa w schronisku i na ich podstawowe utrzymanie otrzymaliśmy środki w drodze przetargu ze Stowarzyszenia Eko7. Oczywiście te środki nie są wystarczające i cały czas zbieramy fundusze na opiekę weterynaryjną, na dobrej jakości karmę, na dodatkowe szczepienia. Część psów, które, z uwagi na stan zdrowia, nie mogą przebywać w schronisku, jest utrzymywanych w domowym hoteliku dla zwierząt za co oczywiście płacimy.
Dodatkowo, już tylko w ramach naszej organizacji staramy się pomagać kotom z naszej gminy. A ponieważ krotoszyńskie schronisko jest tylko i wyłącznie dla psów, nie ma możliwości trzymania w nim kotów, więc bezpańskie koty wymagające opieki weterynaryjnej trafiają do naszych prywatnych domów. Obecnie w 3 domach tymczasowych mamy 32 koty. Wszystkie wymagające opieki i leczenia. Dodatkowo zbieramy środki na sterylizację i dokarmianie wolno żyjących kotów, wyręczając tym samym Eko7 z konieczności zajęcia się tą sprawą, co też nakazuje ustawa.
Sedno wypowiedzi…..
Właściwie nie ma tygodnia bez telefonu, że ktoś znalazł na ulicy kota i mamy natychmiast go zabrać. Nikt nie chce zrozumieć, że możemy pomagać tylko i wyłącznie w granicach naszych możliwości. Działa nas kilka osób i mając już pod opieką ponad 30 kotów, nie możemy zabrać kolejnych 10 czy 15 bo fizycznie nas na to nie stać.
Jeśli jakaś organizacja jest w stanie zaopiekować się liczbą zwierząt 150, to nie weźmie kolejnych tylu, tylko dlatego, że jest taka presja społeczna. Nie jesteśmy w stanie uratować wszystkich zwierząt zapewniając im godne warunki egzystencji, bo nasze domy nie zmieszczą kolejnych zwierzaków a nasza doba nie ma 48h. Musimy najpierw wyadoptować te, które przygarnęliśmy, żeby móc ratować kolejne.
Ludzie!!!!! Zrozumcie w końcu, że odmowa zabrania z ulicy kolejnego zwierzaka nie wynika z braku empatii z naszej strony, bo tego akurat nam nie brakuje, ale z braku miejsca. Nasze domy nie są z gumy a nasze rodziny mają granice cierpliwości, którą przekraczamy codziennie. Krotoszyńskie schronisko jest notorycznie przepełnione, bo obsługuje 5 gmin a zmieści tylko 80 psów i ta liczba też jest mocno naciągnięta.
Ratowanie kota, czy innego zwierzaka nie polega tylko na wykonanym telefonie do nas, można samemu pomóc, my zawsze oferujemy ogłoszenia w sieci, karmę czy opiekę weterynaryjną. Ale oczywiście żadna osoba, która znajdzie kolejnego kota czy psa nie może zabrać go tymczasowo do domu przytaczając milion powodów, dla których jest to niemożliwe, ale równocześnie nie dopuszcza do głowy naszych argumentów.
Nikt nie chce patrzeć na wałęsające się zwierzę, najlepiej żeby zniknęło z pola widzenia, żeby nie świdrowało sumienia, żeby nie zaburzało sielskiego popołudnia. Ale o realnej pomocy nie ma mowy…. bo dzieci mają alergię, bo mam psa, bo mam już kota, bo mąż (żona) się nie zgadza, bo małe mieszkanie, bo wakacje, bo praca…… Tylko my zawsze mamy mieć miejsce na kilkadziesiąt zwierząt …. i na kolejne tyle.
Próby szantażu emocjonalnego są nie w porządku wobec nas, robimy naprawdę i tak więcej niż jesteśmy w stanie. Straszycie że wyrzucicie na ulicę, otrujecie, wywieziecie do lasu, ale to niczego nie zmieni, nie jesteśmy w stanie uratować wszystkich bezdomnych istnień, które nam zgłaszacie.
Oczywiście dzwońcie do nas, bo jak będzie taka możliwość natychmiast pomożemy, ale prosimy o odrobinę cierpliwości i zrozumienia!
Apelujemy też stale do właścicieli psów i kotów o wykonywanie zabiegów sterylizacji i kastracji. To naprawdę nie jest ucinanie głowy zwierzęciu !!!!!
Nie słuchacie, potem dzwonicie, że są kociaki do oddania, szczenięta, bo nie upilnowaliście kotki, Wasz niewykastrowany, wychodzący kot postanowił się rozmnożyć z bezdomną kotką, Wasz pies uciekł i jakoś tak niechcący się stało, że suczka sąsiadów zaszła w ciążę. Stąd właśnie jest ta bezdomność, stąd umierające na ulicach kocięta i szczenięta. Wałęsające się, niechciane psy.
TOZ O/Krotoszyn
Dodane przez: Magda |